Szczeniak w psim hotelu?

Coraz więcej psich maluchów trafia do mojego Pensjonatu dla psów „U zoopsychologa”. Bardzo mnie to cieszy, bo to oznacza wzrost zaufania do hoteli dla psów, oczywiście tych prowadzonych przez sprawdzonych profesjonalistów. I są to coraz częściej psy jeszcze przed zakończeniem cyklu szczepień ochronnych, więc nie mogą mieć jeszcze kontaktu z innymi, dorosłymi psami. Przebywanie w psim hotelu jest dla nich wielką atrakcją. Idealnie, gdy dobierze się w tym samym czasie drugiego takiego malucha, mają wtedy doskonałe towarzystwo do dziecięcych igraszek. Chociaż zapobiegliwi opiekunowie, nie chcący unieszczęśliwiać psa długimi godzinami samotności, gdy oni przebywają w pracy, często decydują się od razu na dwa psy.

Jeśli jednak trafia do mnie pojedynczy szczeniak, też nie dzieje mu się krzywda. Dostaje do dyspozycji swój własny wybieg z zabawkami odpowiednimi dla jego młodego wieku, gdzie może całymi godzinami rozkoszować się zabawą na świeżym powietrzu czy też wylegiwać się na słońcu. W trakcie takiego pobytu zdobywa bardzo przydatne w życiu psa umiejętności – a mianowicie uczy się samodzielności , pewności siebie oraz odwagi. Wspierany przez naszą troskliwą i profesjonalną opiekę maluch dzielnie radzi sobie sam w nowym otoczeniu, zbierając nowe doświadczenia i wzmacniając wiarę w siebie. Pomagamy mu również bardzo efektywnie w nauce czystości.

Jeszcze lepiej, gdy szczeniak już może przebywać z innymi psami, wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa. No i przy okazji edukacja, bo dorosłe psy mają co prawda bardzo dużo cierpliwości wobec psiego malucha, jednak potrafią w odpowiednim momencie ustalić granice poufałości. To doskonała szansa na naukę dobrych manier w przyjaznym i bezpiecznym środowisku.

Piszę o tych pozytywnych doświadczeniach dlatego, że pewnie niektóre osoby obawiają się oddać szczeniaka pod opiekę Pensjonatu dla psów, jak się okazuje, zupełnie niepotrzebnie :c). Jeśli trafią w odpowiednie i odpowiedzialne ręce, wyjdzie im to tylko na dobre.

psy

Cudowni seniorzy

Poruszę dzisiaj temat seniorów, z tym, że nie chodzi mi wcale o psich seniorów, ale o starszych opiekunów psów. Osoby starsze bardzo często charakteryzują się niezmierną łagodnością, spokojem i pobłażliwością. Piękne to cechy, z rozkoszą przebywam w towarzystwie takich pełnych ciepła wewnętrznego osób. Sama przy nich łagodnieję, uspokajam się, zwalniam i rozkoszuję się miłą rozmową. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie przyczyna naszego spotkania, a jest nią niestety problem z psem lub co gorsza kilkoma psami i kotami.

Psy seniorów często charakteryzują się sporą tuszą, powolnością i robieniem wszystkiego, na co mają ochotę. Nie znają żadnych ograniczeń, daje im się totalną wolność i podsuwa pod pyszczek co wymyślniejsze smakołyki. Wszystko po to, by sprawić im przyjemność, by jeszcze bardziej je uszczęśliwić. Takie psy zazwyczaj wylegują się na kanapach, ciągną na spacerach i obszczekują, co się da. W ogóle nie słuchają swoich opiekunów, bo i po co, skoro starsza pani czy pan szybko zapomina, o co prosiła i daje pieskowi spokój, a nawet pogłaszcze i przytuli.

Totalna miłość, całkowita wolność, brak jakichkolwiek ograniczeń i wymagań nie jest jednak wcale rajem dla psów. Konsekwencją staje się często agresja, natarczywość, nadmierna szczekliwość, załatwianie się w domu oraz przeróżne fobie czy lęki. Jak jednak przekonać starszych państwa do zmiany codziennych nawyków?

Pół biedy, kiedy dom jest wielopokoleniowy, wtedy inne dorosłe osoby mogą stać się wsparciem i przykładem dla swoich rodziców czy dziadków. Co jednak, gdy takiej pomocy nie ma? Seniorzy to najtrudniejsi opiekunowie psów, ponieważ trudno ich namówić do wprowadzenia zmian oraz stosowania większej stanowczości i wymagań wobec swoich pupili. Są bardzo wrażliwi na jakiekolwiek formy nagany słownej, nie nauczą psa żadnej komendy, jedzenia psu też nie będą ograniczać, a zresztą w ogóle im zachowanie psa nie przeszkadza, gdyby nie ten jeden element, ze względu na który mnie wezwali do pomocy. Element jest jednak częścią skomplikowanej układanki i bez poruszenia większego układu zachowań niewiele można wskórać. Próbuję więc małymi kroczkami. Mały kroczek, mały efekt, ale wzmaga apetyt na większy krok. W nim cała moja nadzieja :c).

Po co psu spacer?

Bo zaspokaja jego potrzeby nowych wrażeń, bo pozwala mu się rozwijać, osiągnąć równowagę emocjonalną i zachowywać zgodnie ze swoją naturą. Bo pozwala mu na kontakty z osobnikami tego samego gatunku. Bo może się wybiegać, wyszaleć, wybawić. Bo może być szczęśliwy po prostu. :c)

Czasami spotykam się z sytuacją, że pies nie jest wyprowadzany na spacer, ma się załatwiać do kuwety, mały piesek wydaje się idealny do mieszkania. Niektórzy opiekunowie co prawda wychodzą ze swoimi pupilami, ale spacery są tylko na krótkiej smyczy, na kupę, siku i z powrotem. Żadnych kontaktów z innymi psami, swobodnej bieganiny, wąchania do upadłego, poznawania nowych terenów i nowych zapachów, zero szaleństw i radości z życia.

Przy domu z ogrodem, często pies w ogóle nie opuszcza posesji! W każdym razie niezmiernie rzadko i  naturalnie nie ma kontaktów z innymi psami. Staje się zafiksowany na człowieku i często nie potrafi i nie chce mieć do czynienia z osobnikami swojego gatunku, bo nie wie ani jak, ani o czym z nimi rozmawiać.

Wyobraźmy sobie, że nasze dziecko nigdy nie było na zewnątrz, albo wychodzi tylko na kwadrans dziennie i nie ma żadnych kontaktów z innymi ludźmi, dziećmi, z różnorodnością zewnętrznego świata.  Porusza się wciąż tą samą trasą, tylko wokół domu i z powrotem. Całe dni, miesiące, lata spędza większość czasu w oczekiwaniu na powrót rodziców. Przesypia ten czas, nudząc się niemiłosiernie, do bólu.

Czy dziwilibyśmy się, że takie dziecko zostawione samo sobie na długie godziny wyje, płacze z tęsknoty, bo nie potrafi samo sobą się zająć i nie ma swojego świata, albo załatwia się pod siebie czy też  niszczy z frustracji różne przedmioty w domu? Czy dziwilibyśmy się, że nasze dziecko jest lękliwe, gdy ktoś obcy zjawia się w domu? Czy byłoby dla nas zrozumiałe, że boi się wychodzić poza mieszkanie? Że poza domem drży z przerażenia z powodu każdego szmeru, nagłego ruchu, parasola, brodatego mężczyzny, czy dziecka na rolkach? Że boi się wszystkiego, co nowe, nieznane?

Pies jest żywym stworzeniem, posiada indywidualną osobowość, swoje własne potrzeby, ulubione zajęcia, uczucia, tęsknoty, lęki. Pies potrafi się przystosować do warunków, jakie mu stworzymy, nie możemy jednak ograniczać jego naturalnych potrzeb. Jest jak małe dziecko, potrzebuje nie tylko mamy i taty, ale też kontaktów ze światem zewnętrznym oraz zabaw z rówieśnikami. Nie możemy zamknąć go w czterech ścianach mieszkania czy domu z ogrodem.

Brak odpowiedniej ilości i jakości bodźców, ustalenia jasnych granic oraz pewnej dozy wolności prowadzi do zaburzeń emocjonalnych i rozwojowych, dotyczy to zarówno ludzi, jak i psów. Pies jest jak małe dziecko, całkowicie od nas zależne, musimy zadbać o jego odpowiedni rozwój oraz komfort życia. To od nas zależy czy nas pies jest szczęśliwy i spokojny, czy też jest psem lękliwym, spiętym, niezrównoważonym, a często w efekcie nawet trudnym i agresywnym.

Psi raj

Niektórzy wciąż traktują psa jak przedmiot, któremu nie poświęcają zbyt wiele uwagi, coraz więcej jednak jest tych, którzy chcą mu przychylić nieba.  I chwała im za to. Kłopot tylko w tym, że to raczej nie jest psie niebo. Pies jest psem, ma potrzeby psie i widzi świat psimi oczami, psim nosem i psim sercem. Najchętniej żyłby zgodnie ze swoją psią naturą, ale kto go zrozumie?

Najchętniej węszyłby po okolicy przez cały dzień, pogrzałby się w słońcu, schłodził w cieniu, wytarzałby w trawie (albo w innym, bardziej aromatycznym zapachu), napiłby się wody z kałuży, w krzakach znalazłby pyszną przekąskę, a na noc wrócił do bezpiecznego domu, gdzie przywitają go radośnie, nakarmią, pogłaszczą i pozwolą się spokojnie wyspać przed kolejnym dniem pełnym przygód. Takie życie jest co prawda dość ryzykowne, można oberwać od silniejszego kolegi, może potrącić auto na drodze, ale tak to już jest, wolność ma swoją cenę. Szczęśliwy pies jednak wcale o tym nie myśli, gna przed siebie ciekawy nowych zapachów, wiatr furkocze mu w uszach, a pysk trzyma wysoko, żeby dobrze widzieć co się wokół dzieje.

Najfajniej byłoby mieć przy sobie kilku pobratymców, najlepiej dużych i silnych, do obrony, ale wtedy znowu większa konkurencja do pysznych znalezisk. Człowiek!, o ten byłby lepszy, nie zje tego, co pies znajdzie i jeszcze podzieli się swoim. Ranę opatrzy, chorobę wyleczy, kiedy trzeba, obroni i ustrzeże przed niebezpieczeństwem, a na zimę całkiem przygarnie i da ciepły kąt. Gdyby tylko można było wszędzie za nim chodzić, być w jego pobliżu przez cały dzień, ale tak by pozwolił czasami odbiec i wrócić dopiero za jakiś czas. Żeby nie trzymał na lince i nie zamykał, ani nie przywiązywał. To byłaby prawdziwa wolność i szczęście, bo i bezpiecznie i komfortowo. Psu tak niewiele trzeba, ale który pies zazna psiego raju na ziemi…

Ukochany pies

Tak sobie myślę, jakie to problemy mają ludzie z psami. Obserwuję wiele psów na co dzień i widzę jakie niektóre są znerwicowane. Wydaje mi się, że najpowszechniejszy problem to wychowanie psa, który jest bardzo niesamodzielny. Taki pies jest nadmiernie przywiązany do człowieka. Ludzi to oczywiście cieszy, psiak nie widzi świata poza swoim opiekunem. Wariuje z radości, kiedy wraca do domu, podskakuje, wije się, skacze jak szalony i nie potrafi się uspokoić. Chodzi za nim krok w krok. Patrzy głęboko w oczy (często dostaje za to przysmaki, więc jak tylko coś chcemy włożyć do ust, siedzi z pyskiem tuż przed naszymi oczami i patrzy żałośnie, więc jak z takim biednym i uroczym stworzeniem się nie podzielić…). Zaczepia do głaskania, rzucania zabawek (znam osoby, które w trakcie oglądania telewizji cały czas są zajęte rzucaniem pupilowi piłeczki…), wyleguje na kanapie tuż przy swojej pańci, a najchętniej wylegiwałby się na jej kolankach. No i naturalnie spędza  noc w łóżku, razem ze swoim ukochanym opiekunem.

Nie byłoby może w tym nic złego, na pierwszy rzut oka pies wygląda przecież na bardzo szczęśliwego, a i opiekun też akceptuje takie zachowanie. Kłopot jednak polega na tym, że to nie jest zdrowa relacja, a pies w sumie nie jest psem i nie cieszy się życiem zgodnie ze swoimi psimi potrzebami. Stwarzamy mu cukierkowy, zamknięty świat uzależnienia od człowieka, jego obecności, dotyku i bliskości.

Wyobraźmy sobie małe dziecko, które byłoby traktowane w podobny sposób – bez kontaktu z rówieśnikami, zamknięte praktycznie cały czas w czterech ścianach, na długie godziny pozostawione samotnie, bez umiejętności zabawy z samym sobą, skoncentrowane na nas.  Takie dziecko, dokładnie tak jak i nasz pies, wypatrywałoby z utęsknieniem naszego powrotu, cieszyło się jak szalone i próbowało za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę, ciągle być w centrum naszego zainteresowania. Czy to byłoby zdrowe i szczęśliwe dziecko?

Psiak (tak samo jak dziecko) wychowany w ten sposób staje się niesamodzielny i znerwicowany. Zazwyczaj nie bawi się z innymi psami, nie jest nimi w ogóle zainteresowany, co gorsza, najczęściej reaguje agresywnie na każde próby zbliżenia osobnika tego samego gatunku. Lubi spacery, nawet bardzo, ale dlaczego musi napotykać te straszne, zaczepne stworzenia? Pozostawiony przez wiele godzin samotnie w mieszkaniu, zalękniony i sfrustrowany, próbuje w jakiś sposób rozładować napięcie, które z minuty na minutę w nim niemiłosiernie narasta. Ślini się, ziaje, zaczyna gryźć różne przedmioty lub meble, drapać i zrywać futryny, posikuje albo wzywa żałośnie swojego opiekuna, nieustannie wyjąc lub szczekając.

Jak rozpoznać dobrego psiego terapeutę?

Muszę o tym napisać, bo wciąż mnie martwi, jak wiele osób decyduje się na psa bez odpowiedniego przygotowania. Tak wielu spotykam niefrasobliwych opiekunów, zakochanych w swoich szczeniakach, a potem przerażonych, gdy dorastają… męczących się całymi latami z wieloma trudnymi cechami swoich pupili. Często nie szukają nawet pomocy. Problem się pogłębia, a sytuacja staje się bardzo uciążliwa i dla psa, i dla opiekunów. Codzienne życie, zamiast nieść radość, staje się pasmem udręki dla obu stron.

Są też – i ich liczba wciąż rośnie – cudowni, mądrzy opiekunowie, którzy wiedzą niemal wszystko i wspaniale prowadzą swoje psy. W razie kłopotów natychmiast zgłaszają się do mnie i wszystko szybciutko zostaje skorygowane.

Część z grupy udręczonych dowiaduje się w końcu, że można pracować nad psem i szuka pomocy. Niektórzy niestety trafiają na niekompetentne osoby, które proponują im zmiany nie do zaakceptowania lub nie dające oczekiwanych rezultatów. Czują się rozczarowani i zniechęceni. To smutna sytuacja, na szczęście wiele z tych osób nie daje za wygraną i próbują jeszcze raz, ale wiele osób po prostu rezygnuje. Jak więc rozpoznać kompetentnego terapeutę?

Dobry terapeuta uwzględnia nie tylko psi problem, ale przede wszystkim potrzeby i poglądy oraz możliwości opiekuna psa. Dostosowuje terapię do konkretnej osoby i konkretnego problemu. Dla mnie podstawą jest dokładny, szczery wywiad oraz obserwacja zachowań psa. Czasami stosuję prowokację pewnych reakcji, w celu upewnienia się, czy moja, czy też opiekuna ocena jest prawidłowa. Kolejnym, najważniejszym krokiem jest szczegółowe wyjaśnienie opiekunom przyczyn nieakceptowanego zachowania psa. Dopiero gdy wszystko jest zrozumiałe i klarowne, przedstawiam program terapii oraz praktycznie przekazuję krok po kroku, jakie zmiany należy wprowadzić. Jeśli któraś z moich propozycji nie spotyka się z akceptacją, znajduję rozwiązanie alternatywne. Niektóre zmiany wymagają demonstracji i przećwiczenia, tak by już na wstępnym etapie wyłapać ewentualne nieprawidłowości.

Terapia jest skuteczna dopiero wtedy, gdy opiekun dobrze rozumie przyczyny problemów oraz rozumie i akceptuje program naprawczy. W przeciwnym razie szybko się zniechęci lub wciąż będzie popełniał te same błędy. Dobrze jest więc znaleźć dobrego, doświadczonego psiego terapeutę, który naprawdę zatroszczy się o holistyczne, całościowe spojrzenie na psa oraz opiekunów. Dobry terapeuta w przyjazny i skuteczny sposób poprowadzi nas po meandrach psiej psychiki i pomoże osiągnąć szczęśliwe porozumienie z naszym psim pupilem.

I tego wszystkim moim czytelni(cz)kom z całego serca życzę :c)

zoopsycholożka, Magda Pawlak

pies

Psia terapia

Kiedy pies zaczyna sprawiać kłopoty, a domownicy nie radzą sobie z “okiełznaniem” swojego czworonoga, zaczynają poszukiwania profesjonalnej pomocy. Takimi trudnymi przypadkami zajmują się najczęściej zoopsychologowie, psi psychologowie lub behawioryści, którzy zapoznają się zarówno z zachowaniem zwierzęcia, jak i postępowaniem jego opiekunów. Kim więc dokładnie jest zoopsycholog? Opiszę to w poniższym artykule.

Zoopsycholog przeprowadzi odpowiednią psią terapię

Zoopsycholog to nie tylko behawiorysta czy szkoleniowiec skupiający się wyłącznie na zachowaniach psa, ale również specjalista badający więzi zwierzęcia z człowiekiem. W ten sposób terapia behawioralna wraz z odpowiednim wychowaniem są o wiele skuteczniejsze i przyczyniają się do poprawy wspomnianej relacji. Zoopsycholog skupia się na danym przypadku całościowo, tzn. na każdym elemencie funkcjonowania czworonoga z jego opiekunem. Dzięki takiemu spojrzeniu psia terapia przynosi rewelacyjne efekty.

Wywiad i obserwacja to podstawa

Zazwyczaj wywiad i obserwacja mają miejsce w znanym dla zwierzęcia środowisku, czyli w domu, co jest najskuteczniejszą formą pracy nad pupilem. Zoopsycholog analizuje wszelkie zachowania z przeszłości, a także zadaje szereg pytań, które mają na celu wyjaśnienie przyczyn  tych kłopotów. Psia terapia polega na zbadaniu przyczyn występowania niepożądanych reakcji i uświadomieniu opiekunom, jak należy postępować.

Jeśli zwierzę zostało zabrane z ulicy i nie do końca znana jest jego historia, nie stanowi to przeszkody do zmiany przyzwyczajeń, tak aby jego zachowanie było akceptowalne przez jego najbliższe otoczenie. Zadaniem terapeuty jest więc ustalenie nowych zasad codziennego funkcjonowania psa – w celu stopniowego wyciszenia konkretnych bodźców lub całkowitego pozbycia się niechcianych zachowań. Oprócz psiej terapii zaleca się również skorzystanie z pomocy farmakologicznej, jeśli postępowanie pupila jest mocno zakorzenione w jego psychice.

Terapia e-mailowa – to możliwe!

W przypadku, gdy w okolicy brakuje profesjonalnego specjalisty od psiej terapii, istnieje możliwość skorzystania z pomocy e-mailowej. Taka forma terapii może wzbudzać wiele kontrowersji, jednak skuteczność wspomnianej metody zależy głównie od:

  • doświadczenia,
  • umiejętności,
  • wyobraźni i empatii,
  • wyczucia sytuacji i dobrego rozeznania

Najważniejszym elementem jest umiejętne zadawanie pytań przez terapeutę, a także rzetelne i szczegółowe udzielenie odpowiedzi opiekunów. Potwierdzają to licznie przeprowadzone psie terapie w formie e-mailowej, których odbyłam niemalże tyle samo, ile wizyt domowych, a klienci potwierdzają niezwykle wysoką skuteczność tej metody. Oczywiście wizyta domowa i bezpośredni kontakt pozwalają wychwycić dodatkowe elementy zachowania. Natomiast w praktyce skuteczność obu metod oraz oceny zachowania zwierzęcia, a także rozwiązywanie problemów na podstawie postawionej diagnozy jest, w mojej ocenie, równie skuteczna.

Jeśli potrzebujesz pomocy ze swoim zwierzęciem – odezwij się jeszcze dziś!

Pies nie potrzebuje luksusu, ale uwagi i miłości opiekuna

Sparafrazowałam twierdzenie: „dziecko nie potrzebuje luksusu, a jedynie uwagi i miłości rodziców”. Ta sama zasada dotyczy psa. Nie bez powodu, pies jest przecież również członkiem rodziny. O ile jednak dziecko z czasem uniezależnia się od rodziców, prowadząc samodzielne życie, to pies praktycznie pozostaje od nas zależny do końca swojego życia. Jakość tego życia zależy wyłącznie od nas, opiekunów. Dlatego tak ważne jest, by trafił w odpowiednie ręce.

Pies nie potrzebuje kokardek, spineczek, malowanych pazurków, wyszukanych perfum, skórzanej obroży z diamentami, płaszczyka szytego złotymi nićmi czy kosztownego legowiska. Pies potrzebuje przede wszystkim towarzysza zabaw i przewodnika po życiu. Potrzebuje naszej obecności, naszego czasu i uwagi. Potrzebuje spacerów, kontaktów z innymi, bogactwa różnorodnych bodźców.

W naturze psa nie leży samotność. Chce być zawsze blisko, przy nas, chce nam towarzyszyć w wędrówce przez życie. Chce z nami poznawać nowe miejsca, a w razie potrzeby ostrzec nas czy obronić. Oczekuje łagodności i troski, ale uwaga – nie nadmiernego rozpieszczania i uległości, bo to mąci jego poczucie bezpieczeństwa.
Chce nam bezgranicznie ufać. Wierzy, że wiemy jak się poruszać w świecie. W bólu i chorobie liczy na naszą pomoc. To ogromna odpowiedzialność. Miłość to szacunek, uważność na potrzeby i troska. Czy na pewno potrafimy kochać naszego psa?

Żałoba zwierząt

Wszyscy znamy historie, gdy pies potrafi miesiącami przychodzić na dworzec i czekać na swojego pana wracającego z pracy. Nikt mu nie powiedział, że jego opiekun nie żyje, nikt nie pokazał mu ciała jego pana. Skąd ma więc wiedzieć, że już nigdy się nie pojawi?

Pies i kot to ssaki, dokładnie tak jak człowiek. Mamy ponad 90 procent wspólnych genów, nic więc dziwnego, że jesteśmy pod wieloma względami do siebie podobni. Żałobę i rozpacz po utracie bliskich przeżywamy tak samo. Jeśli nasi pupile nie zobaczą martwego ciała opiekuna czy towarzyszącego mu innego zwierzęcia (w wielu domach jest kilkoro zwierząt), czekają, rozpaczają, wypatrują, nierzadko miesiącami, a nawet latami…

 

Czasami depresja nie pozwala im dalej żyć. Zapadają na choroby i umierają z udręki i tęsknoty. Pomóżmy im, pozwólmy im zobaczyć martwe ciało przyjaciela (czy to pies czy kot czy człowiek), by mogły spokojnie zaakceptować jego śmierć i przejść proces żałoby, tak jak ludzie. I zaopiekujmy się naszymi często najbliższymi istotami, w tym trudnym dla nich czasie.

Rasowy czy kundel? A może pudel?

Na naszej planecie żyje miliard psów, z czego aż 750 milionów to mieszańce. Wszystkie psy pochodzą ze wschodniej Azji, a kundelki mają bardzo podobne DNA, to jedna wielka superrasa. Ich geny dają im przewagę nad psami rasowymi. Skuteczniej się orientują w przestrzeni, mają lepszy węch, są bardziej uważne i spostrzegawcze i bardziej odporne na choroby. Chore psy pozbawione opieki lekarskiej, po prostu giną, dzięki czemu przetrwały osobniki najsilniejsze i najlepiej przystosowane do warunków życia.

Około 7 tysiące lat temu człowiek zaczął krzyżować ze sobą wybrane osobniki, aby osiągnąć pożądane cechy użytkowe. Prarasami były mastify, wilkowate, charty, pointery i psy pasterskie. Służyły do polowań, pracy w wodzie, przy zwierzętach hodowlanych oraz korzystano z ich pomocy w trakcie wojny.

W połowie XIX wieku pojawiły się tak zwane rasy ozdobne o coraz bardziej wymyślnych kształtach, różnorodnej sierści i różnicach w budowie czaszki. Wiele współczesnych udziwnionych ras psów to niestety niemal kaleki. Na przykład buldog angielski ma tyle problemów zdrowotnych, że żyje średnio tylko 6 lat, przy średniej wieku dla innych ras 10-14 lat. Mopsy mają problemy z oddychaniem, a pożądany podwójnie skręcony ogon to wada genetyczna mogąca prowadzić do paraliżu. Jamniki mają nadmiernie obciążony kręgosłup, spaniele cierpią z powodu zwisających uszu. Ścisłe wymagania dotyczące wyglądu skutkują chorobami genetycznymi i niepotrzebnym cierpieniem zwierząt.

Miniaturowe rasy chyba najbardziej oddaliły się od natury, nie mają siły przegryźć kości, czy poradzić sobie w konfrontacji z większym osobnikiem. Nie poradzą sobie bez pomocy człowieka.
Na szczęście są też rasy, które mniej ucierpiały na fanaberiach człowieka. To teriery, psy gończe, dobermany, owczarki niemieckie.

Jeśli chodzi o inteligencję i zdrowie, to i tak na pierwszym miejscu jest jednak kundelek. A wśród psów rasowych, w rankingu szybkości uczenia się, na przodzie staje border collie, a zaraz za nim poczciwy pudel olbrzymi, moja ulubiona rasa. Został ośmieszony karykaturalnymi fryzurami, ale to najfajniejszy pies, którego mogę polecić każdemu. Ostrzegam przed border collie, to pies wymagający bardzo dużo pracy i ruchu, jest tak inteligentny, że owinie sobie nas wokół paluszka ;) i może zamęczyć nadmiarem niespożytej energii. Natomiast pudel uczy się szybko i jest najbardziej komunikatywny spośród ras. Życie z nim to czysta przyjemność :c). Marzę o reaktywacji tej wspaniałej i niedocenianej rasy.

Warto wspomnieć też rasy psów najtrudniejsze w wychowaniu. To psy gończe np. charty, oraz ozdobne np. chow chow i pekińczyki. Jeśli więc decydujemy się na rasowego psa, nie kierujmy się wyglądem, ale jego potrzebami i charakterem, tak byśmy dobrali sobie przyjaciela, który podziela nasz temperament i styl życia.

Fot.: szczenię mix pudla i maltańczyka